MARIO CIPOLLINI, EX MISTRZ ŚWIATA, PŁAWIĄCY SIĘ ZAINTERESOWANIEM DZIENNIKARZY (DZIŚ NAZWANY ZOSTAŁBY CELEBRYTĄ), PODPADAJĄCY KAŻDEMU, KOMU SIĘ TYLKO DAŁO, WYWOŁUJĄCY KONTROWERSJE AMANT ORAZ WIELBICIEL ORYGINALNYCH STROJÓW KOLARSKICH


Mario Cipollini, włoski kolarz, urodzony w 1967 roku, słynął głównie z dwóch rzeczy – umiejętności sprinterskich praz nieszablonowych zachowań. To on właśnie przebierał się w oryginalne stroje na prologach wyścigów, to on dostał mandat za rozmowę przez telefon komórkowy w czasie jazdy na rowerze (w peletonie, w czasie wyścigu), to także on zasłynął wożeniem ze sobą podobizny Pameli Anderson na specjalnie przygotowanym, rowerowym mostku.
Nie można jednak pomijać jego zasług dla zawodowego peletonu. Będąc doskonałym sprinterem – do niego należy niepobity rekord 42 etapowych zwycięstw w Giro d`Italia), właśnie jemu przypisuje się opracowanie nowoczesnej, stosowanej po dziś dzień, metody finiszowania. To właśnie Cipollini, dobierając pomocników do płaskich etapów, poszukiwał takich, którzy stworzą pociąg, jadący na czele peletonu z taką szybkością, że konkurenci nie będą w stanie „wyjść” z koła. Rolą Cipolliniego, jadącego na końcu pociągu, było „tylko” wytrzymać to tempo, i dociągnąć je do mety. Metoda okazała się być skuteczną; teraz nikt nie stosuje innej techniki, niż właśnie rozprowadzanie się przy wysokich prędkościach.

Cipollini, znany jako amant, słynął także z obrazowych wypowiedzi. Jedną z nich zszokował purystów, całkowicie poważnie twierdząc, że gdyby nie został dobrze opłacanym kolarzem, byłby aktorem filmów pornograficznych (co wiązało się z jego drugą pasją). Mimo że dla wielu był klasycznym enfant terrible peletonu, wygrywał etapy seriami (jego cztery wygrane pod rząd etapy Tour de France w 1999 imponują do teraz), oraz został Mistrzem Świata ze startu wspólnego w 2002 r.
Po zakończonej w w 2005 roku karierze wrócił do ścigania w amerykańskiej drużynie w 2008, ale nie odnosił już żadnych sukcesów. Po definitywnym zakończeniu kariery pozostał w świecie kolarskim – aktualnie zajmuje się produkcją rowerów, sygnowanych jego nazwiskiem. Zawahanie jego formy nastąpiło w 1994 roku, po fatalnej w skutkach kraksie w czasie końcówki etapu na Vuelta Espana. Na ostatnich metrach został wepchnięty w barierki, uderzył przy dużej prędkości głową w asfalt i na długą chwilę stracił przytomność. To były jeszcze czasy przed obowiązkowym noszeniem kasków przez zawodowców. Wrócił do ścigania, odniósł jeszcze kilkanaście zwycięstw.
Wygrywając w 2002 w klasyku Mediolan – San Remo potwierdził swoją klasę sprinterską. Trzykrotnie wygrał także Gent-Wevelgem, a także zasłynął „przyprowadzeniem” peletonu, oczywiście zajmując pierwsze miejsce w sprincie w najszybszym z dotychczas rozegranych etapów Tour de France w 1999 – na 194 kilometrowym etapie średnia prędkość przekroczyła 50 km/h.

Już po zakończeniu kariery, aktywnie promując swoją markę rowerów, wziął udział w kręceniu zdjęć do reklamy, nie zakładając oczywiście kasku. Dziennikarze – puryści oczywiście zwrócili mu później na to uwagę, że noszenie kasku jest wymagane. Cipollini nie byłby sobą, gdyby nie podjął rękawicy – odpowiedział takim oto zdjęciem, zrobionym na domowym trenażerze. Ma na nim kask – dba o bezpieczeństwo. I oprócz kasku – nie ma nic więcej.
Pamiętny stał się także wypad treningowy Cipolliniego do Namibii. Jak sam opowiadał, jadąc z kolegami w środku afrykańskiej pustyni, w szczerym polu, wpadł na pomysł oryginalnego schłodzenia się, zjechał na tył grupy, rozebrał się do naga i tak kontynuował jazdę. Oczywiście wtedy – na pustkowiu – pojawił się radiowóz. Mistrz musiał długo i najpewniej zawile „spowiadać” się z zaistniałej sytuacji.

Oprócz wypadków na trasach zawodów, miał też jeden poważny na treningu – uderzył w niego samochód, zmuszając go do operacji kolana. Innym razem zatrzymany został – i aresztowany – za jazdę rowerem po autostradzie korzystając z tunelu aerodynamicznego motocykla. Tłumaczył się policjantom, że to jedyne miejsce, gdzie może trenować szybkość bez zagrożenia kolizją.
Postać barwna, często kontrowersyjna, zabawna a zarazem konsekwentna. Dodawał peletonowi kolorytu, zarazem podnosząc jego poziom sportowy.
W doskonałej kondycji utrzymuje się po dziś dzień, czym także lubi się chwalić – w telewizyjnych programach niejednokrotnie pokazywał swój umięśniony tors, aparycję amanta i burzę zaczesanych włosów.

Lekkim rykoszetem odbiła się na nim afera dopingowa, ale sam zawodnik konsekwentnie temu zaprzeczał. Mimo upływu lat, nadal pozostaje w centrum zainteresowania dziennikarzy.
Redakcja
Ostatnie wpisy Redakcja (zobacz wszystkie)
- Zapisy do Wings for Life - 2 lutego, 2021
- DOZ Maraton Łódź w październiku - 2 lutego, 2021
- Specjalny program Ryszarda Szurkowskiego - 2 lutego, 2021